Co przyciąga Twój wzrok na ulicy? Drzewa i chodnik pod nogami? Jeśli nie masz więcej rozrywek wokół to pewnie tak, ale jeśli masz wokół siebie ludzi, to oni będą stanowić znaczne zainteresowanie dla twoich oczu, uszu i mózgu.
Ludzie najczęściej rozpoznają to, co jest dla nich znane. Już małe dzieci z zaciekawieniem wpatrują się w twarze dookoła, niemowlęta są w stanie stwierdzić na podstawie symetryczności twarzy, czy ktoś jest ładny czy brzydki.
W ludzkim mózgu znajduje się specjalna struktura nazywana zakrętem wrzecionowatym, która istnieje właśnie po to, aby odnajdywać twarze. Ta część znajdująca się w płacie skroniowym odpowiada za rozpoznawanie twarzy i emocji na nich widocznych. Nie rozpoznaje przy tym innych części ludzkiego ciała.
Odkryli to między innymi badacze z Kalifornii we współpracy z pacjentem chorym na epilepsję. Doświadczenie przez nich przeprowadzone polegało na stymulacji części mózgu za pomocą elektrod. Duże natężenie przesłane do zakrętu powodowało u badanego osobliwy efekt: „Właśnie zmieniłeś się w kogoś innego. Twoja twarz właśnie doznała metamorfozy” mówił. Pozostałe elementy jakie go otaczały pozostawały przy tym bez zmian, co wskazuje na to, że zakręt wrzecionowaty miał do czynienia tylko z tą jedną częścią ciała. Badanie szczegółowo opisane jest w Identifying the brain’s own facial recognition system.
Rozpoznawanie twarzy jest dla nas całkiem naturalne. Znajdziemy je bez problemu w naturze, w kształtach drzew, skał itp.
W 1976 roku zrobiono zdjęcie na powierzchni Marsa, które przedstawiało twarz. Rozpoczęły się spekulacje na temat życia na Czerwonej Planecie. Jaki zawód musiał spotkać fascynatów tego odkrycia, kiedy najpierw w 1998, a później w 2001 odkryty, że niczym ludzkości nie przypomina.
Jest to dla nas tak banalne i oczywiste, że prowadzimy do zrewolucjonizowania technologii, która tak jak my, będzie w stanie je wyszukać. Przy dodawaniu zdjęć do Facebooka mamy opcję oznaczenia ludzi na zdjęciu, a wchodzące na rynek Google Glass mają mieć ograniczenia jeśli chodzi o „czytanie twarzy” by nie naruszać prywatności osób spotykanych na ulicy.
(Przy okazji pisania tego posta znalazłam ciekawą stronę FindbyFace, która umożliwia znalezienie naszych sobowtórów i odnalezienie ich na Facebooku.)
Twarze mogą nam pomagać, w końcu kiedyś traktowaliśmy je jako jedyne źródło informacji od innego człowieka. Dlatego też nie bójmy się pokazywać twarze w komunikacji. W przypadku niektórych produktów zastosowanie twarzy może wyglądać ryzykowanie, ale tak nie jest. To szansa na przyciągnięcie uwagi, zaangażowanie odbiorcy. Dzięki ludzkiej twarzy można wskazać odbiorcy, gdzie powinien patrzeć, gdzie jest najważniejsza dla niego informacja (czyt. Pacz, gdzie pacze). Jak dowodzą badania, nawet w przypadku półnagiej kobiety zarówno dla kobiet jak i mężczyzn największe zainteresowanie budzi w pierwszej chwili twarz (czyt. Kręcić, nęcić i podniecać).
Jak powinna wyglądać twarz, która nas maksymalnie zaangażuje?
Nie tylko łada i symetryczna ale też tajemnicza, niejednoznaczna, taka której znaczenia musimy się domyślać. Mimo, że racjonalnie powiedzielibyśmy, że raczej twarz radosna i uśmiechnięta powinna znajdować się w reklamach, to zadumana będzie przyciągać nas najbardziej.
Dobrym przykładem jest obraz Mona Lisy, nad której uśmiechem polemizuje się od setek lat. Nasz mózg uwielbia zagadki, łamigłówki i niewiadome. Przy tym spędza więcej czasu nad analizowaniem całego otoczenia, które pozwoli rozwiązać mu zagadkę. Bada elementy znajdujące się w sąsiedztwie obiektu. Podobnie jest choćby z twarzami modelek na wybiegu. Ani uśmiech, ani grymas, a zwróćcie uwagę, jak wydłuża się czas jaki one pochłaniają w stosunku do prezentowanych kreacji.
Pod tym względem mam swojego czyli modelkę z firmy Gliss Kur, której mimikę twarzy pamiętam, mimo jak się okazuje reklama była realizowana w 1996.
A Ciebie, która najbardziej przyciąga?
Podobne posty:
Źródła: