
Jak to się dzieje, że wchodząc do sklepu wiesz po co idziesz, czego potrzebujesz, a wychodzisz z całkiem z czymś innym? Impulsywne zakupy nie dotyczą tylko kupowanej pod wpływem chwili nowej bluzki czy kosmetyków.
Potwierdzi to na pewno każdy, kto w trakcie pracy wyskoczył do sklepu tylko po jogurt. Nasz mózg nie umie się jeszcze dobrze bronić, ani przed zapachem świeżego pieczywa, ani przed uśmiechającymi się z półki ciastkami. Nie umie też bronić się przed pozytywnymi emocjami..na szczęście.
Wpis z cyklu drobne spostrzeżenia, czyli jak sama wpadam w sidła marketingu podświadomego. Złapała mnie na ten stary trik firma Chocolips produkująca czekolady bezglutenowe.
Zastosowano opakowania, które mają mówić językiem emocji i czekoladowych ust. Grafiki stworzone w oldscoolowym stylu, a przy tym odnoszące się do uczuć skierowanych do konkretnej osoby. Opakowania mają zarówno kolorystykę, jak i umieszczone treści trafiające do starszego odbiorcy.
Dzięki temu, każdy znajdzie coś dla siebie:
Kocham Cię tato.
Stokrotne dzięki. Na pewno się odwdzięczę.
Kocham Cię mamo.
Ciągle masz 20 lat. Tylko doświadczenie trochę większe.
Wykorzystanie konkretnego tekstu powoduje, że czekolada wydaje się być spersonalizowana i indywidualna, a tymczasem odwołuje się do najbardziej powszechnych emocji i sytuacji.
Podobny zabieg zastosowała Coca-Cola umieszczając różne imiona na butelkach i wywołując szał poszukiwań odpowiedniego imienia. (Więcej na Jak Cię widzą, tak Cię zwą)
Jak tu nie kupować takich produktów skoro w prosty sposób wywołują uśmiech na twarzy? 😉
P.S. Spersonalizowane czekoladki robi też chocolissimo. Sam układasz z pojedynczych czekoladek wiadomość do konkretnej osoby, ale to już inny typ marketingu. 😉